piątek, 23 marca 2012

Robactwo

Na czym polega pasożytnictwo? Na stopniowym odbieraniu pokarmu istoty na której się pasożytuje, wyniszczaniu jej, wywoływaniu chorób, żerowaniu na niej.
Odbieranie możliwości zarobkowej ludziom, przez osłabienie ich sprawności fizycznej, psychicznej i umysłowej, jest oczywistym przykładem pasożytnictwa. Pasożytnictwa, które umyka ludziom bo jest "niewidzialne".
Czy pasożyty można podciągnąć pod istoty czujące? Z punktu widzenia buddyzmu?
Czy czującymi są przyglądające się pasożytnictwu inne istoty?
Czy to tylko zwykłe robactwo?
Czy robactwo ma prawo do pasożytnictwa? Nawet jeśli wydaje się ono być świadome?
Demoniszcze jest pasożytem. Robactwem wyniszczającym ludzi.
Wygląda jednak na to, że nie jest samo w tym wyniszczaniu.
Wygląda na to że pewne sfery poszły na ugodę z robactwem, które wszak nie wyniszcza ochronki pedofilów w Klerze Rzymsko-Katolickim, widać jest już wielce upadłe. Skoro robactwo atakuje zdrowe dzieci, a pozostawia podobny mu kler, którego np. zemstą za niechęć do ichnich umizgów było np. w Holandii kierowanie pięciolatków do kastracji za "podejrzenie o skłonności homoseksualne". Bo jeśli jakiekolwiek "anioły" czuwają nad biskupami dającymi ochronę księżom którzy np. hodują w podległych im placówkach opiekuńczych niepełnosprawnych umysłowo jako źródło materiałów do transplantacji - jak to niedawno dostrzeżono we Włoszech, to są one upadłe bardziej, od mojego demoniszcza. Są one iście demonicznie upadłe.
Ale któż mógłby inny czuwać nad tą wielogłową bestią na której grzbiecie siedzi niepokalana Jezusem dziewica Babilonu? Któż inny nie widziałby najchętniej Jezusa na krzyżu zamiast symbolu ryby wśród ludzi? Jezus na krzyżu - to Jezus który się nie wtrąca i tylko cierpi. Magicznie uwięziony w naukach przeklętego kleru. Jezus na krzyżu - to nie Jezus aktywnie rozwalający figurki w świątyniach i palący obrazy pseudoświętych. Nie. Upadłym po tamtej stronie wystarczy, że raz na jakiś czas zdziałają malutki "cudzik", który przedłuży ich panowanie i przedłużą trwania kłamstwa. Cóż, robactwo się rozpleniło. Ale to nic nowego. Zazwyczaj tkwi ono po prostu w cieniu. W mroku. Kryjąc potworności swych wielbicieli.
Larwy czasem dorastają i po przepoczwarzeniu się dostają skrzydeł.
A dla owadzich umysłów, sprzed tysiącleci, moi drodzy wielbiciele "aniołów", w tym tych upadłych, jesteście tylko pokarmem i rozrywką, dla której czasem są skłonne nawet kogoś uzdrowić. Mocą Beel-Zewuwa. Pana Much*.
*) Należy jednak zauważyć, że muchy same w sobie w stanie larwalnym bywają pożyteczne, pod warunkiem trzymania ich w sterylnych warunkach do celów leczniczych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz