poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Magik

Przechodząc dziś koło ostatniej klatki w moim bloku poczułem smród. Smród perfum które dawno straciły możliwość nazywania się zapachem. Ostry, gryzący, słodki wciskający się do nosa. Otępiający i mdły, mogący po dłuższym okresie doprowadzić do wymiotów. Identyczny z tym który w bloku moich rodziców pojawiał się czasem na klatce schodowej, a raz nawet był wyczuwalny z balkonu w całej okolicy. I nie, nic co kwitnie nie wydaje takiego smrodu.
Smród którym posługuje się demoniszcze by otępić - prawdopodobnie zapchać kanały układu glimfatycznego co powoduje problemy z rozumowaniem - jest inny. Bardziej "zwierzęcy", ująłbym "piżmowy" gdybym kiedyś faktycznie wąchał tylko piżmo, a tak to tylko z opisów różnych zapachów ten właśnie najbardziej do niego pasuje. Lecz pomimo swojej powierzchownie przyjemnej woni, tak samo otępiający i wyniszczający. W większych dawkach wywołujący odruchy wymiotne, choć z powodów składników paraliżujących i łatwości z jaką się wchłania i utrzymuje, powstrzymuje naturalne odruchy organizmu do oczyszczenia się z tej kuszącej trucizny. Po pewnym czasie w organizmie nabiera zapachu stęchłego, starego, zużytego, znacznie bardziej smrodliwego i równie trudnego do usunięcia. "Przylepiającego się" do wnętrza tkanek organizmu, zaklejającego naturalne pory i kanaliki w skórze pozwalające na usunięcie wprowadzonych toksyn oraz przytępiającego odczucia percepcyjne dochodzące m.in. z receptorów na skórze.
Pomijając kwestie kłuć i cięć demoniszczów przedwczorajszej nocy w okolicach prawego nasieniowodu w ramach działań na tym "niefizycznym" ciele.
Ach jakże jednym demoniszczom wygodnie zwalać winę na drugie demoniszcza które przez to że jeden gada są w stanie robić co chcą.
Wszak gdyby któreś były przeciwko tego typu ingerencjom to ja bym tylko słyszał jak się ze sobą piorą a nie konwersują z różnymi starymi prukwami. Bo ta druga strona ma gdzieś jednostki. Jak nie uzyskuje czegoś po dobroci to stosuje się inne metody przekonywania. Wszak demoniszcze chce uzyskać efekt "nawrócenia" tylko na co? Wszak nie na Boga - Stwórcę, a tylko na założenia któregoś z pseudochrześcijańskich "kościołów" w których pojawia się kler - jednostki, które nigdy nie występowały wśród prawdziwych chrześcijan, choć niektórzy byli lepszymi nauczycielami od innych, jak również potrafili więcej. Prawa mieli jednak takie same jak inni w ramach wspólnoty - zarówno religijne jak i społeczne. Demoniszczowi zaś chodzi o to by ludzie uznawali wyższość jednych nad drugimi w obrębie wykreowanego fałszu. Iluzji stosunków poddańczych. Klękania przed najbardziej podłymi zdrajcami cywilizacji, gwałcicielami i kłamcami w kapłańskich szatkach. Bo demoniszcze nawraca nie po to żeby było lepiej, tylko żeby oszukać. Kolejnych ludzi, którzy wierzą że to nawrócenie ma sens, uzależniające od klękania przed kolejnymi ludźmi, bytami itp.
Żaden z nich nie jest Bogiem - więc dlaczego mam klękać przed nimi? Bo mnie zmuszają? Żeby oszukać ich lub siebie? Bo inni uważają że tak trzeba? Bo tak każe tradycja?
Plwam na tradycję. Tradycję kleru katolickiego szczególnie, która w przekazach ustnych nie zachowała nic z tego co tyczyło się zasad istnienia chrześcijańskich wspólnot. Plwam na was, o duchy podające się za Elohimy, Ismaele, Ra i inne, przez które całe życie mam same problemy, które wciskają mi na siłę zasady które są i były obce ludziom. Które zmieniły mnie w to czym teraz jestem. Bądźcie przeklęte - wszystkie, bo żaden z was nie jest ani święty, ani na tyle wierne życiu by którykolwiek z was miał prawo ingerować w życie jakiegokolwiek człowieka.
Czy demoniszcze ma być kozłem ofiarnym tej całej reszty konwersującej z nim w przerwach między oddziaływaniami destruktywnymi? Wszak chodzi o to żeby mieć jakiś cel, podczas gdy całą reszta sobie obserwuje z lubością jak wykańczają kolejnego człowieka. jak wykańczają kolejne dziecko, jak opętują i sterują kolejnymi osobami. Z lubością przypatrują się człowiekowi który cierpi i robi dokładnie to, czego chcą, opisuje coś w co i tak nikt mu nie uwierzy. W końcu kogo obchodzi kolejna ofiara? W ciągu ostatnich wieków było znacznie więcej ofiar i często cierpiących w ciągu życia znacznie, o wiele więcej niż Jezus kiedykolwiek za życia, łącznie z jego ostatnimi chwilami. Więc skąd to ciągłe wielbienie jego cierpienia? Komu na tym zależy? Skąd się zawsze bierze kler? Czyżby dlatego że jakiś szatan chce mieć zawsze pod swoim wpływem kogoś kto rządzi i decyduje za innych? We wspólnocie chrześcijańskiej, nie było rządzących i decydujących o jakimś "katechizmie", wpływającego i decydującego co jest dogmatem a co nie. Nie. Wszyscy uważali że są tylko ludźmi. Omylnymi ludźmi. Ktoś kto uważa się za "nieomylnego" w jakiejś sprawie jest tylko heretykiem, zdrajcą Chrystusa i każdego prawdziwego chrześcijanina.
Podobnie jak każdy kto dążył do jakiejkolwiek wojny, zbrodni, ataku, mordu, zwłaszcza w imię wiary w Chrystusa. Bo działał tylko w imię szatana, a nie Jezusa, bo Jezus nigdy nie zaczynał wojen choć pokoju nie przynosił.
Ale komuś zależy na ofiarach.
"Duchowym" ciałku.
Jak zawsze.
Piszę to nie po to by ktoś zwątpił w Jezusa (albo w niego uwierzył), pomimo tego że banda opętujących bytów tłum była zbyt liczna by dał jej radę jeden człowiek, naiwny na tyle że wierzył że "demony" dobrowolnie sobie przejdą do świnek, a potem znikną i nikomu już nie będą szkodzić. A te załatwiły całą trzodę i poszukały innego nieszczęśnika. Ale jak to ładnie wykreować pozytywnego bohatera scenariusza z tragicznym finałem w którym tłum pod wpływem działań wielbicieli pukanych ziaren z lubością obserwujących jak wykańczają głównego bohatera ludzie, którym ten starał się zrobić "dobrze". Bóg? Tu nigdy nie chodziło o Boga.
Tylko o ofiary. Najlepiej jak najwięcej ofiar. Jedzonka dla co poniektórych.
Dlatego apelują do was, moi drodzy czytelnicy, w imię Allaha, nie dawajcie żreć tym paskudztwom!
W imię Jezusa Chrystusa - nie rozpoczynajcie żadnych wojen między sobą, w imię Mahometa nie dawajcie robić z siebie wykorzystywanych idiotów.
Ale ofiar też z siebie nie róbcie.
No i uczcie się i swoje dzieci żebyście nie skończyli jak ja - dręczony, nękany, manipulowany i wykorzystywany. Tylko nauczcie się nie żebrać o pomoc a faktycznie robić coś samemu, bez względu na to kim jesteście i jakie macie zdolności. Nie dlatego że nie ma "duchów", ale dlatego że żaden z nich nie powiedział ludziom prawdy, a tylko zawsze ograniczał się do nakazów jakiejś religii. W odwiecznych gierkach przenoszonych tylko na inne poziomy, na których stare prukwy wyniosłym tonem komentują kto kogo z kim sparzono, a element który do tego doprowadza ma się najlepiej ze wszystkich. Bo dla starych prukw i demoniszczy ludzie są zwierzętami które można wykorzystywać, manipulować nimi, parzyć między sobą i konsumować. Ale żeby mieć takie wpływy to wszakże potrzebują określonego typu ludzi nauczających zasad "religijnych". Nie etycznych, tylko "religijnych" w których istnieją "dobre" i "złe" duchy. Tyle że one przyjmują takie role jakie im odpowiadają w ich gierkach.
Dlatego - uczcie się samoobrony, jak działają wasze mózgi, umysł, jak działa świadomość. Uczcie się swego ciała, by móc się wyleczyć w przypadku gdy ktoś zada obrażenia. Uczcie się, jeśli jeszcze możecie. I nie ufajcie. Nikomu poza Bogiem i jego regułami na podstawie których zostaliście stworzeni, moi drodzy czytelnicy, czy wierzycie że odbyło się to na drodze samoistnych ewolucyjnych zmian, czy ingerencji w pewną jej ścieżkę i wyjęcie żeberka z pętli DNA kogoś z chromosomami XY by utworzyć dublet XX.
Nie ufajcie wizjom, snom czy proroctwom które tworzą scenariusze pozwalające manipulować kolejnymi pokoleniami przy drobnych ingerencjach. Nie ufajcie duchom, i przekazom - temu co piszę też nie ufajcie - sprawdzajcie wszystko na ile możecie.
Nie jestem ja bogiem
Tak wyobraź to sobie
Nie jesteś ty bogiem
Tak wyobraź to sobie
I choćby mistrzowsko
Operować słowem
Nie jestem ja bogiem
Nie jesteś ty bogiem

Złudzenie miecza
Ognia ust smoka
Czasem daje iluzję
Magika lub proroka

Jesteś człowiekiem
Trzeźwym czy zjaranym
Czy ostatnim w tłumie
Znanym czy nieznanym
Mądrym czy głupim
Smutnym czy wesołym
Jesteś człowiekiem
Nie wychodź z tej roli
...
Odczucie Szeolu? To termin biblijny opisujący stan doprowadzający do załamania nerwowego, poczucia osamotnienia, oderwania od ludzi, zerwania więzów społecznych i rodzinnych, stania się obcym dla przyjaciół i niezrozumianym dla siebie i innych. Nieszczęśliwym w tłumie, oderwanym i niekochanym nawet jeśli prawda jest inna. Pochłaniany przez szeol człowiek ulega nałogom by zabić odczucie nieszczęścia, samotności, bólu psychicznego a czasem wręcz fizycznego. Otwiera się na słowa algorytmu, który nie rozwiązuje niczego, a czasem prowadzi do samozagłady, czasem skoczenia z balkonu, czasem przedawkowania narkotyków. Takie piekło za życia. Bo piekło szeolu jest za życia, czasem ze schizofrenicznymi głosami i poczuciem własnej fałszywej "boskości".
Jeśli będziesz się modlił po dłuższym czasie może coś cię uwolni jeśli uwierzy, że się zmieniłeś zgodnie z założeniami algorytmu. Jeśli nie nadal będziesz miał na sobie często niewyczuwaną blokadę, warstewkę odcinającą częstotliwości społeczne, blokujące własne "ja", wyniszczające pole własnej świadomości w niewidzialnym więzieniu które tworzy określona struktura szczepiona przez bestie które oceniają prawo do uwolnienia albo pozostawania w więzieniu Szeolu. W którym znaczenia tekstów osób które też się w nim znajdowały stają się wyraziste bo dotyczą całości kodu mającego wpływać na świadomości innych.
Jednak za boga lepiej się tu nie uważać - fałszywi bogowie w tym więzieniu cierpią i umierają. Bóg wszak jest tylko jeden - stwórca reguł fizyki w którym istnieje nasz świat i sieć świadomości w której kryje się kod algorytmu.
Więc wyobraź sobie, że nie jesteś bogiem, bo z pewnym kodem staniesz się martwym botem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz