poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Świnia 3

Świnia to dla demoniszczy prawdziwa składnica energetycznych częstotliwości którymi potrafią skłaniać do posłuszeństwa biedne, nieświadome osoby.
Dlaczego? Wyobraźcie sobie kilkadziesiąt minut nieustającego orgazmu którego częstotliwości generuje świadomość zwierzątka. Nie tylko idzie skopiować, ale nawet przekazywać teoretycznie zaprogramowane "chi" od biednego zwierzątka do ludzi którzy z fascynacją lepszej sprawy zamiast kształtować swój umysł i dokonywać naukowych odkryć zaczynają wyznawać religie w stylu La Veyowskim. A szatańskość całego pomysłu kontroli polega na przekazywaniu wiernym określonego zakresu częstotliwości świnek, które wszak różnią się od nas jakimiś 3% jeśli chodzi o DNA, a ich organy są wykorzystywane nawet do przeszczepów. Nie ma to jak spojrzeć na religię pod względem przekazów typowo "sieciowych", no a przyjemność - cóż, wielu pozbawiła rozsądku. Zwłaszcza jeśli w ramach przekazu dostali część "zabrudzeń" z organizmu. "Wampiryzm energetyczny" się kłania - czy któryś z "wampirów" miał kiedyś do czynienia z naprawdę chorymi i czy rozumie jakie znaczenie mają eksperymenty V. Kaznacheyeva? Religie wykorzystywały kiedyś energię zwierząt w rodzaju byków, ludy pierwotne tworzyły serwitory opierające się o energie "zwierząt totemicznych" z którymi się wiązali ludzie, uzyskując określone zdolności.
Niektórzy świnki uważają za zwierzę nieczyste. Niejadalne. A tu raczej chodzi o obszary wykorzystywania ich przez demoniszcza bawiące się w swoje RPG - jeśli w okolicy nie ma żadnej to i trudniej być wykorzystywanym. W końcu złośliwe "linki energetyczne" z tymi pociesznymi zwierzątkami, przy nieświadomości całego procesu mogą zdecydowanie hipotetycznie negatywnie wpływać na osobowość, a do tego jeśli zwierzątka są na siłę karmione, tuczone, w zamkniętych chlewach nie widząc nic poza innymi świniami i w fatalnych warunkach sanitarnych, na siłę szpikowanymi antybiotykami i sterydami - to jakie efekty mają takie powiązania z ludźmi którzy wśród nich żyją?
Nie mówiąc o życiu wśród kultywujących złośliwe demoniszcza których szatańskość polega na tym, że mają głęboko w zadzie szeregowych wyznawców (którzy naprawdę jak owce wierzą, że szatan ich nie zdradzi i na wzór kleru innego sortu nie wykorzysta prędzej czy później, oraz że ich arcykapłani mówią im wszystko szczerze i bez ogródek oraz że "znają prawdę" ;) ) i liczy się tylko kontrola nad nimi oraz rzecz jasna sprowadzanie ich do roli powiązania sieciowego z rozkosznymi zwierzątkami. Ach świnki...

Psychotycznie
Oczywiście można by dywagować jakie zwierzęta wykorzystywano do zbierania energii w "bezświnnych" rejonach (baranki i te sprawy) i komu zależało by wykorzystywać np. zgromadzoną energię "strachu" czy "bólu" w kontaktach z innymi istotami. Cywilizacyjny przeskok oczywiście byłby widoczny gdyby znając zakresy na jakich powstają generować je w sposób automatyczny i nie wymagający ingerowania w obce cywilizacje. Choć niektórzy zawsze będą się trzymać "starych sposobów" i swoich gierek wykorzystując w przypadku braku zwierzątek np. nieco bardziej rozwinięte (podobno) organizmy. Nie wspominając nawet o demoniszczach z "biosami" bez wielowiekowych "apdejtów" i wciąż tą samą bazą metod postępowania z ofiarami eksperymentów socjologiczno-religijno-badawczo-wykańczających.
Cóż, cywilizacja "dzikich" posiadających skuteczną broń jest w stanie wykończyć każdego bezbronnego rozbitka, bez względu na jego potencjał intelektualny - naiwnie wierzącego, że zasady społeczne w których się wychował obowiązują każdego. Błąd powtarzany przez pierwszych etnologów już ponad 100 lat temu (niektórzy nadal się zatrzymali na tym poziomie). Młotek rozbijający głowę wszak nie musi być trzymany przez geniusza, a czasem jest to po prostu sprawa automatu. Jak się tak patrzy na Gwiezdne Wojny ep. 4-6 a potem ep. 1-3 to dosyć widoczne stają się różnice w budowie statków - w późniejszych okresach stają się "kanciate", "toporne" i znacznie mniej futurystyczne. Ciekawe kiedy "demoniszczowe ufo" wynalazło ostatni raz coś nowego... Ach te subtelne złośliwości...
Czy na równi tej gdy dręczące i wpływające całe życie demoniszcze prowadzi na msze do budynku zwanego kościołem? Cóż, w efekcie wpływów zarówno otaczające byty innych ludzi zaczynają odciągać od swoich podopiecznych, skuteczność działań osoby "pod wpływem" jest oczywiście prawie żadna - bo nie po to się wpływa na niewierzącą osobę (miast na wiernego wyznawcę) żeby cokolwiek z tego miała poza religijną paranoją i ogólnym odtrąceniem z każdej strony plus wykorzystywaniem przez inne demoniszcza. Ach cóż za rzeczywistość towarzystwa lucyferycznych demoniszczy podających się za Elohimy, Ismaele czy też inne "bóstwa", najwyraźniej szeroko tolerowane wśród innych bytów odciągających ludzi którzy mogliby pomóc od ofiary wieloletniego programowania przez im podobne byty. Życie to dla takich jak ja pasmo cierpienia, którego nie można okazywać, w które nikt nie wierzy i które oznacza, że wokół tak naprawdę nie ma żadnego świadomego tego typu problemów bytu. Co najwyżej wielbiciele którejś opcji kultu bytów "świętych", "nieświętych" - generalizując kultu "silniejszych". Bytów z których każdy, niezależnie od strony nie zasługuje ani na wyznawanie, ani na określenie ich inaczej niż pasożytami rzeczywistości w której oszukują w ten czy inny sposób ludzi, którym to podobnoż Stwórca oddał ziemię w panowanie. A pasożyty powinny pełzać a nie działać i wpływać na ludzi, załatwiając porachunki między sobą, bez używania innych istot w swoich odwiecznych rozgrywkach i tak jak karaluchy być nieczułe na wezwania, modły i inne tego typu działania ludzi wierzących, że za ich pomocą mogą wpływać na innych ludzi. Ziemia dla ludzi. Ach. Jakaż to iluzja. Stworzona przez ignorujące podstawowe założenia księgi pisma uznanego za święte.
Krótko mówiąc - cała druga strona ma głęboko gdzieś jej założenia i stosuje podstawowe zasady ochrony własnego "stada" względem wybranych osobników, z określonymi założeniami kulturowymi, grupami etnicznymi, etc.
No a jak już zapomnicie duszki kto w tym tekście się liczył, to dostaniecie odpowiedź i "gumisiową piosenkę".
Kto się boi Pana... ? ;]
Hi hi hi.
Ten który otworzy(ł?) pieczęcie chyba nie będzie was tak bardzo kochał jak wam się wydaje, moi drodzy czytelnicy i ciekawe dlaczego nie... "Co uczynicie dziecku, uczynicie Chrystusowi" - bo dostanie obraz każdej niegodziwości którą zrobicie i wywołacie szaleństwo, przez wszystkie zasady wyznawane przez kler i działania podających się chrześcijan względem dzieci. Nie ma wśród kleru katolickiego chrześcijan. Żadnego. Wszyscy wszak zgadzają się z papieskimi instrukcjami względem pedofilów mających dzieci za swoje rozrywkowe pajacyki. Więc od katolików wierzących klerowi trzeba się trzymać z daleka. Oj tak. Najgorsi zdrajcy i wyznawcy duchów zmarłych, wzywających ich bo tak ich nauczono - nekromanci po prostu.
Trzeba zacząć grać, ach grać... smutne melodie na flecie.
Naprawdę, nie warto by było być Jezusem, poniżonym łagodnym "barankiem" dręczonym przez lata przez demoniszcza i różne stare "anielskie" prukwy...
No ale kto tu mówi o byciu Jezusem ;]
Z koszmarami przez większość dzieciństwa...
Miłość? Jezus to nie prostytutka, za jakiego uważają niektórzy "ojcaszkowie" biedne "dzieci z marginesu" (niejaki Iwo opisany niedawno przez "Fakty i Mity"), jego zdradę miał za nic przenoszący go biskup na kolejne stanowisko.
Oj wy naprawdę wierzycie w miłosiernego Jezusa?
Otwierającego pieczęcie?
"Bez powodu"?
Widzicie, "Jezus" przychodzi do was częściej niż się wam wydaje, jest tworzony, kopiowany i niszczony w kolejnej dziecięcej ofierze, kochającej i zdradzanej. Niszczonej. Przez nauki i postępki takich pseudochrześcijan jak większość katolickich papieży i podobnych im wyznawców. Nie ma dla was wybaczenia, bo wybaczają wam tylko dzieci które są oszukiwane po to, żeby wybaczać największym skurwysynom świata. A takie demoniszcza jak podający się za Elohima mój, po prostu złośliwie stosują się do słów wypowiedzianych przez "proroków" czy "mesjaszy" w określonych rejonach świata, jak również do zasad religijnych które wykorzystują do niszczenia kolejnych "ofiar".
No i gdzie są wtedy te stada "anielskich" prukw?
Nie wtrącają się.
Przyglądają się.
Wielbicielki pukanych ziaren.
Wpatrujące się w świat jak w kolejny odcinek telewizyjnego serialu.
I jak w telewizji puszczających w ruch oddziaływania, ujmijmy to "wirowe", wywołujące "Jowiszowe błyskawice" w celu uzyskania efektów dramatycznych - coś jak błyskawice za oknem natychmiast po przeklęciu niejakiego Rydzyka takimi karami piekielnymi za życia, jakie przewidywał dla oszustów i kłamców (o cegiełkach na stocznię - pamiętamy... jak również o przekroczeniu ewangelicznej liczby 1000 oszustw).
No i czy nie lepiej być buddystą?
Jakie to szczęście (?) że mam tak niewiele informacji o tym co się dzieje w niektórych klasztorach...
OM.
Ach. No i pytanie brzmi - czy ta przepowiednia jest prawdziwa, czy tylko coś się podawało za ducha prawdy jeśli chodzi o apokaliptyczne wizje Jana ;] Czy "baranek" będzie żałośnie beczał "otwierając pieczęcie" czy tylko jakieś demoniszcze wykorzysta ten scenariusz do stworzenia "swojej" postaci. Lub alternatywnej - leczącej, kochającej, miłosiernej, rozdającej całusy i uśmiechy gronowi wielbicieli, zamiast tradycyjnych w przypadku rzeczywistego Jezusa - eufemistycznych "kopów w dupę" za które kler skazywał go na śmierć. Nie za miłosierne kochanie i dobrotliwe uśmiechy.
On jak to ujął - pokoju nie przynosił.
Więc może ta lucyferyczna maniera imperatorów na rzymskich tronach ma jakiś sens? Cmokanie, głaskanie, uśmiechy, wypuszczanie gołąbków i machanie z okienka z przesłaniami nadziei i taplaniem się w tym samym gównie, krwi i spermie od wieków?
No i coraz więcej ofiar - przemocy, biedy...? Różnic społecznych?
No a te wspólnoty były takie sensowne... W których cały majątek był własnością wszystkich prawda "herr papież"? Pamiętasz coś z okresu w którym nie posługiwano się tymi kluczami na twoim paluchu zbyt często? I dlaczego tylko szczątkowo te informacje pozostały w tym piśmie nazywanym świętym?
No ale...
W dzisiejszych czasach nawet na porządne ufo nie można liczyć. Kiedyś to były czasy...
Teraz nawet updejtów nie robią. Choć symulacja z okadzaniem miotełkami była całkiem, całkiem, taka etniczna i bardzo fantasy w porównaniu z tą wcześniejszą pseudomedyczną...
BTW ciekawe na ile w tej otaczającej mnie "symulacji rzeczywistości" jest źródeł podobnych do "pisma zwanego świętym" które było tak często zmieniane... ...a przy okazji mam filozoficzne pytanie - skąd się bierze woda ze źródła? Spod ziemi, moi drodzy czytelnicy, [z podziemi]. To jeden z "hermetycznych" biblijnych dowcipów dla tych, którzy podają ją jako jedyne źródło wiedzy o świecie.
No... W zasadzie to zdania nie powinno się zaczynać od "no" ;]
Wiem, znam, cenię ale wybieram gorsze?
A może coś za mnie wybiera?
Jestem sam w pokoju, przy klawiaturze komputera. Ból w głowie z zapchanymi kanałami komórek glejfatycznych. Otępienie i uśmiech na masce twarzy. Iluzja czy rzeczywistość?
Jest to co jest?
Konwersujące byty na temat mojego szaleństwa.
Pfy.
Ale jeszcze jestem.
A może tylko mi się tak wydaje?
Nie jestem sobą.
A najlepiej o tym świadczy pseudoreligijna obsesja. Ot co.
Gdybym był sobą, byłbym sobą a nie zastanawiał się nad tym czy sobą jestem.
I tak pozostanie percepcyjne odczucie zagęszczonej warstwy we mnie, czasem manipulującej obszarami mojego mózgu. Czasem działającymi tak by mózg sam generował sposoby na oczyszczenie, a zazwyczaj... Otępienie. Opętanie? Klątwa? Blokada? Gdzież ten obszar mózgu odpowiedzialny za zwiększanie potencjału elektrycznego organizmu i "zagęszczanie" generowanego pola bioelektrycznego. Siateczka synchronicznych neuronalnych zmian której usunięcie spowoduje "uwolnienie".
Szymon - mag. Ten to miał pomysły...
Ale latać za wysoko nie należy. Oj nie.
Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał czyjegoś upadku.
A grawitacja robi swoje...
Patrzę.
Na obraz oka nakładają się jakieś "śmieci".
Chyba powinienem wybrać się do okulisty.
Czy coś patrzy przeze mnie?
Otchłań...
Nieskończoności.
Hi hi hi.
Czy Jezus będzie zepsuty jak wszystkie ofiary - dzieci - zdradzone przez kler i tych którzy mienią się "chrześcijanami" po doświadczeniu wszystkich rzeczy które im uczyniono? Czy wyjdzie z niego "najgorsza bestia"...
No a po latach rządów nieświadomego Jezusa, wydającego wyroki, osądzającego, przeklinającego, błogosławiącego itd. przyjdzie idealne wyobrażenie władcy, o jakim marzą wierne owce. Który będzie kochać, tulić i przytulać oraz głaskać po główkach i leczyć zranione serduszka z miłosiernym dobrotliwym uśmiechem patrząc na najgorszych zboczeńców w kapłańskich szatkach, pogrozi im paluszkiem i wybaczy. Poza złą "bestią". Bo ona jest "zła". Czyż to nie idealny obraz bezmózga wpasującego się w niektóre mity niektórych wyznań? To się nazywa lekka ironia.
A może to tylko sarkazm kogoś z bolącą głową.
Poniekąd raz już podziurawioną "eterycznie".
No to czas pomachać działającemu demoniszczowi który zmienia życie w koszmar i życzyć mu wieczności w zamkniętym nocniku z kluczem gumisiowej piosenki.
Zgodnie ze wzorem.
PS. Kto powiedział że bestia vel demoniszcze nie działa już przez setki lat (wojny, zbrodnie etc. w "imię wiary"), a nie zgodnie z jakimiś tekstami przez określony okres czasu? Może czas zatem dostrzec fałsz tego tekstu w którym jakiś człowiek zostaje określony mianem bestii? Podczas gdy rzeczywistość w której jest on w nią zmieniany jest własnie efektem działania tego prawdziwego potwora.
[rekurencja on]
Ciekawe czy Crowley nazywający się Bestią wiedział, pisząc "Hymn do Pana", że w Polsce pod tym imieniem czci się Elohima?
Czasem przez te efekty specjalne czuję się jak jakieś "bóstwo". Religii dualistycznej :P Że też komuś się chce z mojego powodu jeszcze takie burze robić.
Przerost ego. Ot co.
Fiu fiu fiu.
Hi hi hi.
Jest chaotycznie ot co.
...z innej beczki - tych złóż żelaza, tytanu i wanadu koło Jeleniowa wartych szacunkowo ok. 2,46 x 1012 złotych to obecny rząd pewnie nie ruszy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz