piątek, 3 sierpnia 2012

Wena tygodniowa

Trucizna
Zemsta to dosyć stare pojęcie, a życzenie czy też religijna klątwa za zdradę i masakry na "białego człowieka" aby każde jego pożywienie stało się trucizną to wszak kwestia hipotetyczna, lecz jakże łatwo zauważalna w obecnym składzie wszelkich produktów spożywczych zawierających wszelkie zestawy konserwantów. A takie trucizny, jak np. aspartam dodawany do napojów działa wybitnie uszkadzająco na tkankę nerwową co wtórnie powoduje różne schorzenia i stopniowe ogłupienie cywilizacji bazującej na określonych grupach produktów spożywczych. Ileż to kiedyś było przypadków dysleksji zgłaszanych przed maturą w której bodajże 3 błędy ortograficzne dyskwalifikowały pisaną pracę? W obecnych czasach wszak nawet nie warto się zgłaszać - bodajże maksymalnie można stracić 4 punkty z całości. Czy to już powód do paniki wyciszany przez wszelkie instytucje rządowe, czy tylko brak zdolności powiązania zależności - rodzaj pożywienia i efekty wtórne.
Pomijając kwestie złośliwej zemsty w przypadku Polaków, którzy mają najbardziej satanistyczną biblię wszechczasów popularyzowaną przez m.in. poprzedniego arcykapłana niepokalanej Jezusem dziewicy, w której ktoś podmienił imię głównych bohaterów (Elohim - byty podające się za anielskie, mające całkiem spore wpływy i umiejętności oraz wiedzę na temat naukowych podstaw świata Stwórcy) na "Pan" - imię własne rogatego greckiego bożka będącego dla sporej ilości osób prekursorem diabła (czyli Biblia Tysiąclecia - a jakże - oddaje siłę "boską siłę sprawczą" - Panu. Ja bym był chyba deczko wkurzony jakbym zakazał zmieniać choćby słowo, a podmienili mi imiona i byłbym Elohim wywołującym potopy i inne takie katastrofki...), która powoduje tępienie wszelkiej inteligencji co pewien czas w tym wręcz niesamowicie katolickim kraju który jest chyba najbardziej oszukany przez pseudochrześcijański kler na świecie... No a tych którzy potrafiliby wykazać rzeczowy błąd wszak prawie wytępiono i nadal ich nie lubią, zwłaszcza ci którzy są dalecy od rzeczywistości naukowej Stwórcy a znacznie bliżsi wierze mitów i wyznawania duchów kłamców i mitomanów w rodzaju np. Augustyna wierzącego bardziej wizjom niż prawdzie - względem jego prac rzeczywistość zweryfikowała wymysły. Święty jest tylko Bóg o czym raczyli zapomnieć wszyscy pseudochrześcijańscy katolicy.

Kod
--------------------------------
ref - sędzia (potocznie)
fer - żelazo
free - wolność
--------------------------------
Minimalizacja układów symboli powoduje nadawanie określonych znaczeń przestrzennym grupom określonym liter. REF np. jako "żelazo sędzią wolności" (jaki piękny skrypt runiczny - RMF - reido ehwaz fehu ;) ). Określenie języka wykorzystywanego przez "duchy" mija się z celem, gdyż korzysta on z każdego, przy czym z mojego punktu widzenia (a może być to punkt omylny) stosuje minimalizm znaczeniowo-pojęciowy. Czyli jeśli w dowolnym języku zapisywanym określonym symbolu istnieje najkrótszy zapis to jest wykorzystywany właśnie on. Zapis natomiast nie odbywa się liniowo, lecz częściej płaszczyznowo lub nawet przestrzennie. Reprezentacja zapisu może natomiast odbywać się o dowolne symbole obowiązujące na danym terenie przy założeniach, że np "w" może oznaczać i w i omegę (ale to te bardziej zaawansowane struktury pojęciowe), co skutkuje wieloznaczeniowym przekazem w którym liczy się minimalizacja w określaniu liczby symboli zapisu.
Oznacza to, że interpretacja pewnych przekazów nie powinna odbywać się jedynie liniowo, ale być odczytywana i interpretowana całościowo i z materiałów źródłowych jako bloków tekstu i przy zastosowaniu różnych języków z czasów przekazu.
"Bóg pomieszał języki"?
I ze zrozumieniem tego trzeba przyglądać się tekstom źródłowym np. Biblii, nie wspominając o "tablicach enochiańskich". Traktowanie tego tylko w ujęciu języka hebrajskiego mija się z celem - bo "Bóg pomieszał języki" a nie stosował jakiś wybrany do przekazania całości. Fragmenty pokazujące w blokach pojedyncze słowa badaczy Tory odnoszące się do teraźniejszości np. w pionie tworzące określone słowa z dosyć katastroficznej teraźniejszości są wszakże wskazówką, którą każdy kto zrozumie ideę "pomieszania języków" powinien pojąć. Wszak Bóg był i jest Bogiem wszystkich - niezależnie od narodowości i pochodzenia. Cóż, tradycjonalistom może się jednak to nie spodobać, albo nie przyjmą tego do wiadomości. Jak i całość w ten sposób zrozumianej treści oraz wynikające z tego wnioski ;)
Np. czy to tak naprawdę pomieszał Bóg czy jednak ktoś inny co wydaje się bardzo ciekawą kwestią pozwalającą lepiej zrozumieć biblijny dowcip, który może niektórzy z moich czytelników dostrzegą, korzystając z tego niewielkiego wytrycha do przekazów "Królestwa Niebieskiego" który wam właśnie przekazuję - przy czym pamiętajcie o Chrystusowej swobodzie interpretacyjnej pisma i o tym że przed Bogiem ukrywać tekstu i go pieczętować zbyt długo się nie da, a komputer potrzebuje tylko odpowiedniego algorytmu ;]
Ten który podaje słowa na podstawie schematycznie rozmieszczonych literek wykorzystywany do odkodowywania Tory (biblecodespredictions.net) to takiego np. Arkadiusza (ארקדיוש) znajduje 13 razy (to taka miłosna jeśli chodzi o hebrajski liczba). Ale czy to coś znaczy i ma coś wspólnego z miłością...?

Gebo - Alfa - Omega - Sowelo1)
Mesjanizm w wydaniu Chrystusa zna zapewne zdecydowana większość moich czytelników. Z cudzych opisów i interpretacji.
Cóż, nie wiem jak wygląda definicja mesjasza. Z mojego punktu widzenia każdy oświecający i wyprowadzający z błędu kogoś innego w tym momencie ma w sobie tę boską cząstkę która powoduje jego mesjanistyczną rolę. Ale tylko wtedy. No bo ileż można być nieomylnym, wszechwiedzącym? W końcu Bóg dał wolną wolę w podejmowaniu decyzji wszelkim istotom, problem w tym, że interpretacja tego co robiły i robią często wychodzi poza zakres świętego wyprowadzania z błędu wyznawców Boga - Stwórcy (w tym reguł fizyki). Ale wszak tylko Bóg jest święty - więc trudno się temu dziwić.
Patrząc na dowcip Biblijny który zrobiono całej masie nieświadomych ludzi to zamienienie słowa Elohim na słowo Bóg. Względnie Pan. Względnie Lord... etc.
A co ono znaczy?
Byt, który jest potężny, "anielski", potrafiący naprawdę sporo. W zakresie świata fizyki, świata Boga - Stwórcy. Byt który ma wiedzę o tym świecie i umiejętności z zakresu jaki mogą mieć istoty w obrębie świata Stwórcy. Ale - sam Stwórcą reguł fizyki nie będącym.
Zabawne w tym wszystkim jest to, że o ile tenże świadomy byt potrafi być "tarczą" o tyle sam Stwórca się nie wtrąca, pozwalając wszystkim poznawać jego zamysł poprzez otaczającą rzeczywistość, zdolności własnych organizmów, percepcję i zdolność rozumowania, wysnuwania wniosków na podstawie obserwacji oraz wychodzenia z błędnych założeń poprzedników spowodowanych brakiem wiedzy lub zwyczajnym zakłamaniem. Poniekąd dla osób nieświadomych zewnętrznych wpływów egzystencja zdaje się być często "rajska" (w raju pieniędzy nie znali więc nawet jeśli ktoś uważa się za biednego to jakoś mu nie powinno to stawać na przeszkodzie żeby go opuszczać) bo będąc pod parasolem odciągających od poznania pewnych podstawowych kwestii (a więc będąc w stanie wiary w to co im się mówi i brakiem kwestionowania przekazów i poznawania innych możliwości - "kosztowania owocu poznania") nie są nawet w stanie zrozumieć alternatywnego do "jedynie słusznego" rozwiązania. No to taki los niewolników, wierzących bez zastrzeżeń, beztroskich dziatek, mieszkańców swojego małego królestwa. Tyle że takich jest coraz mniej. W rezultacie kolejne pokolenia "opiekunów" stają się coraz bardziej krnąbrne, nieprzewidywalne, złośliwe, a niektóre to naprawdę nienawidzą Żydów, wychowane za życia "ziemskiego" w tej nienawiści. Wychowane w przekonaniu że trzeba zabijać za "wiarę w Chrystusa" wpływając na żyjących właśnie w ramach niszczenia wszelkich innych opcji. No teraz mamy islamistów, którzy zamiast wyszukiwania sobie celów w rodzaju wszelkich oficjalnych placówek oficjalnych wyznawców szatanów celują w naiwnych, którzy są nieświadomi działań właśnie co poniektórych osób. No a po śmierci mogą się wkurzyć jak hurys nie będzie, choć możliwe że nie będzie reklamujących przekazy od pewnego ducha, ze względu na to, że hmm... umrą, a kawałków się nie da pozbierać do hmm.. kupy. Reklamacje pewnie też nie zostałyby uznane, a co najwyżej można byłoby liczyć na wyśmianie i uświadomienie. Definitywnie ostateczne.
Wiara w Stwórcę jest po prostu nieopłacalna z punktu widzenia rzeczywistości duchów utrwalających mity buddystów, hinduistów, katolików i innych... Chrześcijanie? Wierzą w Stwórcę? Naprawdę? A jaki on jest z punktu widzenia Biblii, a jaki na podstawie obserwacji stworzonego świata? No zawsze się znajdzie grupa która po tej drugiej stronie będzie się starać po jakimś czasie wciągnąć do swego grona obiecujące jednostki. Ale tylko takie. Cała reszta uda się tam gdzie nikt poza Stwórcą nie wie. Będzie martwa dla tych, którzy nazywa się "opiekunami" czy "aniołami stróżami". Acz to tylko hipoteza, prawdaż?
Cóż, mamy do czynienia z pewnym paradoksem - im bardziej tego typu byty odciągają od wiedzy Stwórcy tym mniej są podobne "wyprowadzającemu z błędów" i dalej od świętości, im zaś bardziej oświecają i to nieumiejętnie tym częściej dochodzi do katastrof - bo co z tego że jeden zrozumie jak X jakieś rozwiązanie będzie chciało wykorzystać tylko do uzyskania przewagi nad innymi, udawaniu "boga" czy "wybrańca". Co więcej niektóre katastrofy skutkują kompletnym zakazem wykorzystania wiedzy i działaniem na rzecz religijnego mitologizowania rzeczywistości i wiedzy w celu ukrycia przed rządnymi wykorzystania wiedzy w celu zdobycia określonych profitów. Np. ułatwienia sobie życia plastikiem który potem tworzy całkiem sporawy obszar na oceanach zatruwający organizmy żywe czy rozwiązywaniem konfliktów niewielkimi bombkami atomowymi. Lucyferianie zapewne dążyliby do poznania wszystkiego i wykorzystania, kosztem innych, wyznawcy Elohima trzymaliby się co do joty przykazań (no jakby nie robić żadnego obrazu tego co na niebie i ziemi, nauka raczej by się nie rozwijała, a ludzie wierzyliby bez zastrzeżeń swoim wybrańcom - kapłanom - ach cóż to był za fantastyczny pomysł - iście kapłański sprzed paru tysięcy lat). I pomyśleć że w raju kapłanów nie ma i nie będzie, przynajmniej takich którzy będą zaciekle wierzyć w wyższość swoich mitów nad innymi mitami i to bez zrozumienia istoty ich powstania i znaczenia każdego z nich z odniesieniem do świata rzeczywistego. Cóż, nastał prymitywizm religijny. Dawno temu, żeby nie było że to jakiś współczesny błąd.
No a Stwórca, jak to Stwórca kocha wszystkich tak samo.
Biednych, bogatych, złych i dobrych. Choć problemem bywa to, że ci dobrzy często obrywają ze względu na to że mają coś takiego jak poczucie wmówionej winy "pierworodnego grzechu" który tak ładnie opisywał Chrystus. Właśnie to poczucie niezasłużonej winy sprowadzającej nieszczęścia na obwiniającego się za to, że robi coś słusznego ale sprzecznego z tym co robi jego otoczenie. Grzech przeciwko samemu sobie - przeciwko swojemu "ja" działającemu zgodnie z zasadami otoczenia, które popełnia te same przewiny bo "inni tak robią". Czy moi drodzy czytelnicy rozumieją że niektórzy uważają to za satanizm? Działanie na rzecz własnego "ja" trzymającego się zgodnie z zasadami nie działania na szkodę swoim bliźnim za wszelką cenę. Choć całkiem spora osób działanie na rzecz swojego "ja" rozumie nie liczenie się z innymi co akurat ma się do chrześcijaństwa nijak. Chrześcijaństwa w którym nie było szlachty, czy różnic stanów bo wszak wszyscy byli - braćmi, rodziną w której nie można było działać na szkodę innych. No ale jak się zostawia sprawy w rękach kleru i mitomanów uważanych za świętych (to nie to że nie cierpieli albo że ich nie dręczono - pod względem ezoterycznym też - za to należy im współczuć) to potem można liczyć tylko na religijne wojenki w "imię Chrystusa" a po prawdzie własnych nepotycznych ideałów i kultu mamony.
Hmm. Czy ja już popełniłem "wszystkie błędy człowieka"? No za Chrystusa chyba nie robiłem jeszcze w przeciwieństwie do co poniektórych "promieniujących miłością" blogerów, wszak moje demoniszcze tylko podaje się za Elohima, a to że coś się za takiego podaje nie oznacza że nim jest nawet jak w efekcie konwersacji są czasami takie fajne burze z piorunami :P
Z tego co wczoraj do mnie doszło z "drugiej strony" to słowo "profesor" w kontekście bohaterów komiksowych. I to chyba w ujęciu tego niebieskiego z futrem. Takiej sympatycznej komiksowej bestii przy czym moje demoniszcze i tak najchętniej nazywa mnie skurwysynem.
Co jednak ma zrobić ktoś taki jak ja - w zasadzie nie popierający żadnej ze stron konfliktu czyli jednej grupy na siłę "dopamagającej" ewolucji eksperymentującej na ludziach i ich dzieciach i zarodkach "cywilizującej" barbarzyńców czy drugiej na siłę utrzymującą mity religijnego poddaństwa i uwielbienia dla chroniących przed szatanem [ ;] ] bytów, co pewien czas dopuszczających do opętaniach w celach przekonania rzesz do tego że to jednak ma podłoże religijne a nie czysto społeczno-psychologiczne. Nie ma to jak wierzyć w Stwórcę który palcem nie kiwnie w mojej obronie. Ach vanitas vanitatum et omnia vanitas.
Oczywiście można by sobie dywagować jak byt chwalący się że jest bogiem pozostał na placu boju lokalnych bóstewek których podłoże naukowe swojej egzystencji nie interesowało. Cóż - wyrosły raczej na nieco innym podłożu kulturowym więc przywalanie siłowe wydawało się jedynym sensownym. A tu trzeba było sposobu... ;] Ale to tylko takie hipotezy sekrecików o podłożu fraktalnym.
Jako że nie wiem jak wywalić z siebie w sposób naukowy wszelkie "zanieczyszczenia" o naturze szkodliwej dla mojego organizmu, zastosowałem wczoraj tekst opierający się o słownik tzw. "urańsko-barbarzyński" czyli język wykorzystywany przez "magów chaosu". Z wyczucia jednak posiada błędne znaczeniowo słowa np. EMUUL ("robić seks" ;) ) co prawda ściąga energetyczną chmurę tyle że jak dla mnei to ona jest rozrzedzoną chmurą jakiegoś drażniącego środka który w pierwszej chwili po zetknięciu z tkanką nerwową wywołuje przyjemność "emulując sex" [ ;) ] a potem pozostaje zanieczyszczając organizm) więc należy stosować ostrożnie i z umiarem. Nie polecam wzywania zniszczenia łancucha opętania czy czegoś w tym rodzaju bo robi misz-masz w królestwie połączonych z nami świadomości współoddziałujących na rzeczywistość poprzez połączenia energetyczne co w moim przypadku poskutkowało kilkoma stratami materialnymi w ciągu 24 godzin od zastosowania (od rozbitej umywalki u rodziców po rozwalenie plastikowego wiadra i paru podstawek kota). Wykorzystany tekst opiera się o inwokowanie oczyszczania - banalne, proste a jeśli chodzi o skuteczność to rano po obudzeniu czułem straszny smród w komorze nosowej chemiczno-organiczny, specyficzny, przy czym w głowie było jakby lżej, obudziłem się wcześniej bez zwyczajowego zmęczenia, a nastepnie "smród" znowu został wchłonięty przez błony śluzowe powodujac początkowo odczucie "gładkiej znieczulonej warstwy" od wewnątrz, a później standardowe "gniecenia", a w tej chwili dosyć silny ból gardła (ogólnie obniżenie odporności/podrażnienie). No ale w końcu zobaczymy co będzie jak sobie przez weekend poewokuję i poinwokuję poniższy tekst oraz jeszcze taki inny jeden po którym tego efektu nie miałem więc go nie będę cytowć ;). Ta informacja może się przydać komuś kto chce "egzorcyzmować" kogoś, problem w tym że taka osoba poza kodem zamkniętego w głowie "serwitora" lub wpływem zewnętrznym zazwyczaj ma w sobie jeszcze mnóstwo innego paskudztwa wywołującego czasem skutki gorsze od opętania i wyniszczającego organizm i ograniczajacego intelektualne zdolności, którego pozbycie się jest podstawą do rozpoczęcia czegokolwiek związanego z leczeniem. No ale tego od pseudochrześcijańskich klerykałów raczej się nie dowiecie - za to że trzeba się modlić do którejś ze stron o "ocalenie" ;]
A Stwórca kocha sobie wszystkich - tych co eksperymentowali na płodzie niejakiej Marii, żony Józefa najwyraźniej też.
Mantra na barbarzyńskie (wszak w otoczeniu tak "cywilizowanych" wielbicieli pukanych ziaren z "drugiej strony" najwyraźniej można liczyć tylko na siebie) oczyszczanie:
ULAV XIODELOW NAY BOGUT
ULAV XIODELOW NAY BERCPIF
ULAV XIODELOW NAY TUMPEDOCRAHAR
ULAV XIODELOW NAY DIJOW
ULAV XIODELOW NAY ALUHAL
ULAV XIODELOW NAY THALDOMA
ULAV XIODELOW NAY NOBO
ULAV XIODELOW NAY DEGAJOX GREZEPGUN
ULAV XIODELOW NAY CHAR
Zamiast XIODELOW używałem też HAVAWANG, bez ULAV miałem efekt przez chwilę pachnącego sianka więc ogólnie uważam za pozytywny eksperyment (wyrzuciłem linijkę z czyszczeniem umysłu ;) i zmieniłem kolejność żywiołów, jak nie będzie efektów to wrócę do poprzedniej wersji :) ).
1) Albo Ʃ czyli takie odwrócone fenickie szin jeśli ktoś kojarzy tę symbolikę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz