niedziela, 12 czerwca 2011

Codex gigas

Diabeł w "Codex gigas" jest zamknięty, okrywa się gronostajem i patrzy. Po zamknięciu księgi patrzy na wieże "miasta aniołów" (Los Angeles?) niczym w swoiste "okno na świat". Tylko siedzi i patrzy. Gdy się otwiera księgę, diabeł może wyjść i pooglądać to, co jest na zewnątrz. Księgi tego typu otwiera się obecnie zazwyczaj w niedzielę. I czasem diabeł może zawitać tam, gdzie są one otwarte.
A potem wraca, siada i zaczyna oglądać to, co może zaoferować "miasto aniołów". Nie zwraca uwagi na nic, tylko na ten jeden obraz, zamknięty w czterech ścianach miejsca swego pobytu.
Iluż zdradzonych rogaczy tak robi, nie zwracających uwagi na swoją rodzinę? Nie dostrzegając kiedy zyskują rogi? Patrząc tylko na iluzje tworzone przez innych - uśmiechniętych, opłacanych w milionowych gażach aktorów, twórców scenariuszy, reżyserów; czasem popija przy tym samotnie piwo i drapie się po "el cohones" (tak btw. El samo w sobie w niektórych językach też coś znaczy). Widać diabłu się to podoba i daje zarobić mieszkańcom "miasta aniołów", bo siedzi i dalej się wpatruje w tworzone iluzje. A ślepia i brzuch robią się od tego wielkie i psują.
"Codex gigas" jest wszak wielce magiczną księgą. Która w zasadzie powinna być spalona, ale tyle pracy włożono w jej powstanie że jako zabytek wszak pewnie nikt jej już nie ruszy. Nikt z mnichów wszak nie raczył pozbyć się diabła i zaklęć z tej książki, i to mnichów, którzy dostrzegali inne pozycje i bez problemu palili księgi i ludzi, którzy pisali o rzeczywistym świecie - zjawiskach występujących w przyrodzie.
Czy diabeł ma przyjaciół? Hmm. Siedzi w końcu sam i nikt go nie wyciąga sprzed "anielskich wież". Może zresztą ma jakieś "magiczne" sposoby by się z nimi porozumieć. Siedząc, patrząc i gmerając paluchami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz