środa, 1 czerwca 2011

Dzień dziecka

Wcinając sobie w pracy kołacze od pana Heńka, któremu syn się żeni, czytam o tym, co aktualnie dzieje się w Syrii. Uczestniczącego w protestach 13-sto letniego chłopca zamordowano, torturując przed tym - przypalając papierosami, strzelając do niego tak by zranić ale nie zabić, ucinając genitalia... A ja tu sobie wcinam ciastka. I kompletnie nie wiem co zrobić.
Czy ktoś wie?
Poczucie niemocy bywa zwodnicze, choć czasem bycie ofiarą poczucia niemocy jest większe niż rzeczywistość w której faktycznie można coś zdziałać. Bo niby co? Jakby ktoś był w stanie "magicznie" załatwić dyktatora, to czym by się różnił od niego zabijając go, pozostawiając resztę społeczeństwa samej sobie, społeczeństwa, które często godzi się na dyktatora i nie zna innych sposobów czy systemów rządzenia? Rewolucje bywają jednak przydatne. Pod warunkiem że działają od wewnątrz, a nie pod wpływem obcych interesów z zewnątrz, a i to tylko wtedy gdy dyktator myśli głównie o swoich interesach lub zamkniętej grupy społecznej i nie potrafi zachować władzy bez uciekania się do używania siły, mordów, tortur.
Niedawno ktoś wszedł na tego bloga z księstwa Liechtenstein (Google Analytics bywa przydatne), małego państwa w Europie w którym rządzi książę (w zasadzie dwóch regentów w chwili obecnej) mający prawo zablokować każdą ustawę wydawaną przez tamtejszy parlament, a jednocześnie mogący zostać odwołany (utracić władzę) w czasie referendum. Unia monetarna ze Szwajcarią (do której swego czasu udały się niedobitki z pogromu zakonu templariuszy, prawdopodobnie tworząc początki tamtejszej bankowości i może coś jeszcze) oraz pocztowa wydaje się funkcjonować bez problemów. Czy tego typu rozwiązanie jest sensowne dla pozbywających się dyktatorów rewolucjonistów, czy wolą od razu przechodzić na system w pełni demokratyczny, w momencie w którym wszyscy jej chcą, ale nikt tak naprawdę nie wie jak w tym ustroju działać. Ustroju, który jak USA zamienia się w system oligarchiczny, w którym władze sprawują w większości bogaci, których stać na kampanie wyborcze, i którzy później pamiętają o swoim lobby dostosowując prawo pod ich oczekiwania. Ludzie bez wykształcenia w tym systemie to kolejne pokolenia wierzącego w konstytucję mięsa armatniego wojen o ropę i wpływy. Ludzie władzy kształcą się wszak w instytucjach restrykcyjnie podchodzących do procesu nauczania, dla całej rządzonej reszty wystarczają podstawy w wyniku których, jak przypomnę badania licealistów amerykańskich usiłujących dostać się do wojska mają oni problemy z określeniem ile wynosi x w równaniu 2+x=4. Konstytucję z coraz bardziej ograniczanymi swobodami obywatelskimi. Państwo które podobno uczy demokracji i stawia się go za wzór, podbijanym siłą i wyzyskiwanym z ropy naftowej narodom.
Przykład dla Syrii w której tortury są powszechne? A może przykład Polski? W której zlikwidowano większość tego co przynosiło dochód państwu, rzucając wszystko na żywioł cinkciarzy? Ale widać czegoś z amerykańskiej demokracji paru się nauczyło i stworzyło swoje własne lobby dostosowujące pod swoje firmy przepisy prawa. Nie ważne czy z "prawa" czy z "lewa", ważne że z kapitałem. Bo to jest kapitalizm w której demokracja jest maską dla powiększania kapitału bogatych. Podobną maską jak tło przerzucających się krzyżami, oskarżeniami pyskaczy zapominającymi, że życie to przyszłość a nie przeszłość. Pseudochrześcijan którym się wydaje że zapalając lampki i klękając przed ołtarzem robią jakieś wrażenie na kimkolwiek poza podobnymi im samym. Polityk powinien robić pozytywne wrażenie na wszystkich, i nie po śmierci tylko za życia, i działać na rzecz obywateli kraju w którym uprawia politykę, często kosztem własnych przekonań i interesów. Polityk to nie dyktator, który widzi tylko swoje racje, mały dyktator który nie działa dla dobra ogółu, a tylko swojego lobby. A dyktatorzy zawsze umierają pozostawiając po sobie często klikę która rozpada się z biegiem czasu, lub wcześniej w wyniku rewolucji. Chyba że klika ubiera się w maskę demokracji rozpoczynając istnienie w postaci politycznych partii. Krytyk czy filozof to też nie polityk bo oni mają swoje własne cele w życiu, jeden oskarżałby bez tworzenia rozwiązań, drugi tworzyłby idealistyczne rozwiązania dla filozofów, którymi nie wszyscy chcą, a czasem mogą być. Marksizm dla marksistów, reszta niech sobie sama dochodzi do różnych prawd i mechanizmów które wykorzystują później w praktyce profesorowie teologii i ekonomiści.
Kolejna rewolucja w Syrii... Oby nie zlikwidowano w jej wyniku lokalnych ośrodków w których zatrudniani są ludzie, import ze "wspomagających" rewolucję państw nie zaczął przeważać nad eksportem, a ludzie potrafili wybierać i oceniać wybierane władze. Które nie będą torturować i zabijać ludzi. Bez względu na polityczne czy religijne przekonania.
A demoniszcze ładuje jakimiś drobinami moją głowę i kombinuje coś w środku bo odczuwam gniecenia, nałożenia czegoś na mój mózg, dłubania i inne takie.
Ciastka już zjedzone.
Niech się szczęści młodej parze.
Oby nigdy nie przeżywała tego, co rodzina trzynastoletniego, martwego Syryjczyka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz