wtorek, 7 czerwca 2011

Fragmenty

Ktoś wymyślił kiedyś, zapewne jakiś kapłan, że gdy ktoś grzeszy to daje nowe rany Chrystusowi, który za niego cierpi. Jak rozumiem miało to przyczynić się w rozumieniu głupca do wywołania współczucia u potworów. Głupiec był kapłanem, który sam powinien za to oberwać, żeby się przekonać jak to jest oberwać za czyjeś winy, a nie ustanawiać na ziemi zasady - "zgodnie z tezą że co ustanowi kościół na ziemi to ważne jest w niebie". Na szczęście wierzących w to katolików jest coraz mniej, w związku z czym ilość ran jakie zadają ich głównej ofierze i daniowi głównemu w czasie mszy jest też jakby mniej. Nie ma to jak rosnąca świadomość społeczna w której nie wystarczy powiedzieć że ktoś powinien oberwać za to, co samemu się zrobiło.
Chrystus w moim pojęciu nie ma i nie miał zamiaru cierpieć za cudze "grzechy". A każdy kapłan który twierdzi inaczej sam powinen obrywać za to, otrzymywać każdą ranę, aż do czasu gdy tego nie zrozumie. Kapłan w takim ujęciu wszak ma kluczową rolę nauczania kościoła, i jego błędy mogą wpływać na losy wszystkich jego członków. Przy czym należy się zastanowić jak te rany wpłynęłyby na jego psychikę i świadomość jego uczniów - lokalnych wyznawców?
Wyobraźmy sobie, że przybywa Chrystus, obgryziony, z anemią - wyssany z krwi, z ranami na ciele i w psychice, robią z niego posłusznego dominującej mamusi, małoletniego baranka, który musi się do wszystkich uśmiechać bo tak się zakłada - że powinien. Czy komuś coś nie gra w tym obrazie? No ale może te uwagi komuś przyniosą nieco zrozumienia, że "chroniony od dzieciństwa przez demoniszcza" to może być mit, bo demoniszcza złośliwie i posłusznie wysłuchają co do słowa kłamliwych nauk kleru, przyjrzą się jego postępkom i zrobią z Chrystusa miłującego wszystkich, z wielkim sercem, rozumiejącego i niesamowicie cierpiącego psychicznie dzieciaka. W takim ujęciu największym problemem jest przekazywanie jakiejkolwiek władzy komukolwiek, prawa decydowania o tym co na "na niebie i ziemi". Co może się stać z dzieckiem wśród komercji, dostępności wszelkich materiałów, w tym "czarnomagicznych" i ze złośliwymi demoniszczami w tle? Może trafi na pieczęcie które otworzy nieświadomie? I wywoła koniec świata, tak całkiem przez przypadek. Niekoniecznie taki jak się spodziewacie, ale kto wie. Scenariusze bywają różne.
Przy czym to nie musi być Chrystus. Tylko ktoś zupełnie inny, kto tak przypadkowo spełnia wszelkie wymogi formalne by nim być. Z założeniami demoniszcza który słucha się kościoła katolickiego - w tym jego członków chaotów, magów, satanistów których nikt nie wyklina i nie wypisuje z jego szeregów, a więc nadal są jego częścią. Kórym się dobrotliwie wybacza i kocha miłością matczyną. Największe kłody zdarzają się u tych, których zaślepia miłość, czyż nie? Miłość wszak miłości nierówna. To element scenariusza, częściowo mojego życia dopasowanego do jego ramów. Choć szczegóły też są ważne. A demoniszcze, korzysta z wszelkich "światłych uwag" jego członków. Łącznie z "nieomylnością" papieży, którzy pisali książki magiczne dotyczące m.in. wzywania aniołów.
Czy Pan jest w stanie wziąć na barana jednorożca? Wielorakość znaczeń tego pytania przyprawia mnie od parsknięcia śmiechem w ramach echa kultu Pana do lekkiego uśmiechu zażenowania i ironii.
Czy jeśli komunista przyzna się do Chrystusa to jakikolwiek papież ma prawo mu tego zabronić i zabronić Chrystusowi przyznania się do komunisty? Wszak komuniści nie są klonami człowieka posiadającymi wszystkie takie same poglądy i przekonania, łącznie z przewodnim tematem komunizmu. To proste pytanie jest podważeniem dogmatu o nieomylności papieża, względnie jego znajomości słów tego, którego podobno uznaje za swego pana, lub po prostu braku wiary w słowa Mesjasza. No chyba że nie uważa go za Mesjasza i wielce go sobie lekceważy, flirtując politycznie np. z nazistami, zamiast wykląć każdego nazistowskiego mordercę którego uznał za brata, za zamordowanie większej ilości ludzi niż ujęte ewangelicznie "wybaczenie 1000 razy dla brata" który złamał w tym przypadku "nie zabijaj". Nie ma wybaczenia bez końca. Niepokalana dziewica tak na marginesie, nie jest kluczową postacią Tory, która była głównym tematem faryzejskich dyskusji, podobnie jak żaden człowiek, w tym Mesjasz.
Adam Kadmon dzielący się swą świadomością z innymi.
Lub tylko jego omylna iluzja.
Dręczony przez lata człowiek.
Jak mi się wydaje, mechanizm restrykcji i wyklinania powoduje to, że ktoś komuś daje prawo do przejmowania świadomości danej osoby, do piekła w jej życiu. Jeśli wyklnie się za dużo osób, to dużo osób jest pod niezbyt szczęsnym wpływem, co powoduje z kolei dalsze problemy (wojny etc.). Wieloletnie. Jeśli się przyjmie politykę wybaczania za wszystko i wszystkim, stare reguły tworzą punkty świadomości mające wpływ na więcej niż im się wydaje, będące pod wpływem tego, co chce mieć pod swoim wpływem więcej niż powinien. Założenia ezoterycznego chrześcijaństwa są nieco inne niż wydaje się przeciętnemu księdzu.
To jest religijny system rpg będący stosowany w praktyce.
A jego zasady, jak do tej pory, są opisywane tylko fragmentami, co sprawia że wydają się one niespójne, będąc tylko układanką w której dodatkowo ktoś z tych reguł korzysta i czasem odkrywa lub chowa puzzle lub je łączy ze sobą a czasem rozsypuje, nieświadomie śniąc iluzoryczny sen.
Smutne jest także to, że demoniszcze nakierowuje wciąż i wciąż od nowa na ten sam temat pro judeochrześcijański. Żadnej dewy, czy buddy nie zaobserwowano. Choć pewnie w innym rejonie świata w takim wypadku pewnie pojawiłby się inne pyskate, szpetne "demoniszcze" nakierowujące na tematy związane z buddyzmem i czepiające się wszystkiego, uważając się za zabawne, cieszyłby się nieszczęściami i wprowadzaniem w błąd innych. Moje demoniszcze po prostu ma oblatany inny zakres tematyczny, choć przy mantrowaniu swego czasu OM GAM GANAPATAJE NAMAHA, głosik który się pojawiał zmieniał się na nieco wyższy, zatroskany i mało złośliwy w odczuciu. Niczym program z określonymi działaniami zapisanymi zamkniętym algorytmem i dostępem do ograniczonej bazy religioznawczej generującej kod mający zmieniać świadomość określonej grupy etnicznej. Bo choć niektórzy twierdzili że "szatan" jest wszystkimi bóstwami i bogami tego świata, to chyba zapomnieli przy tym, że potrafi on udawać, nawet "niepokalaną dziewicę". Widać nigdy nie grali w rpg. A ja niestety jestem wciąż pod wpływem gwałcących me myśli przekazów demoniszcza, o czym należy pamiętać, czytając to, co piszę.
Niestety pod jego wpływem nie wiadomo czego się chce i ogólnie nie robi nic, poza ewentualnymi kwestiami związanymi z treściami kontaktu z demoniszczowymi przekazami.
Nie dajmy się zwariować.
Z innej beczki. Jak donosi Maria S. na swoim blogu, planuje się zmienić ustawę o nasiennictwie, bez wcześniejszych społecznych konsultacji, związaną z genomodyfikowaną żywnością, roślinami w której m.in. wykreśleniu ma zostać fragment o potrzebie rejestracji genomodyfikowanych nasion. Lepiej wiedzieć, mimo wszystko, co się je, zwłaszcza że świat zaczyna być na poziomie filmowej "zielonej pożywki", kiedy to nie wiadomo tak do końca co się konsumuje, pomimo niezłego marketingu żywności modyfikowanej (z margaryną na czele). A dodatkowo dziś tam o bioterroryźmie w postaci popularnej obecnie w mediach bakterii e-coli, odpornej na 8 klas antybiotyków - coś niespotykanego jeśli chodzi o przypadkowe mutacje szczepów. Nic tylko trzeba będzie zainwestować w koloidalne srebro czy KMnO4 do płukania żywności na przyszłość lub jakieś lampy ultrafioletowe do mordowania mikrobów oraz naturalne probiotyki. Czyli będzie czosnkiem czuć wśród chrześcijan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz