poniedziałek, 11 października 2010

Lucyfer

...i tak właśnie przemiawiają duchy opętujące mnie, potworne, złe i nadające się tylko do zamknięcia w miedzianym nocniku i śpiewania gumisiowej piosenki i gwizdania melodii z przygód koziołka matołka (na moją pamiątkę) zgodnie z opracowanym przeze mnie wzorem. A ja nadal jestem pod ich wpływem i jak zauważyłem wg wszystkich którzy to czytają mam sobie radzić sam, bo jak do tej pory nikt się nie odezwał ani żeby mi jakoś pomóc ani nie wyraził głosu sprzeciwu przeciwko prezentowanym treściom. Zatem przyjmuję milczącą zgodę pseudochrześcijańskich, katolickich tłumów - skoro przyjmuje się, że w tym kraju jest tylu katolików, to proporcje te odniosę do ilości odwiedzających tę stronę osób i założę że zgadzają się na to co tu piszę.
Skoro jesteścia tak obojętni, was też tak potraktuję. Z obojętnością na wasze problemy. Radźcie sobie sami.
I wiecie co?
Ja, na tyle ile mogę, odbieram wszelką władzę nad duchami papieżom i ich kapłanom (do czasu aż kolejnym papieżem nie zostanie faktycznie chrześcijanin, może tym razem na podstawie powszechnych wyborów całego kościoła, a nie wyborów skorumpowanych, powiązanych w mafijne i polityczne układy kardynałów).
Bo przez ich poczynania i wpływ ich klątw i oddziaływania na świat duchowy jestem tym, kim jestem. Bo pogańskie święta nazwano inaczej i nadal je się obchodzi tylko pod innymi nazwami. Bo nikt nie ekskomunikuje już satanistów i magów, którym się zbyt często wybacza. Bo nikt już nie oślepia współczesnych Szymonów - magów i nic nie robi z Bar-Jezusami.
Bo mogę.
Bo Chrystus to nie miłująca wszystkich ofiara na krzyżu którą powoli zżerają pseudowierne sępy.
Bo kult ducha matki Jezusa Chrystusa nie ma z chrześcijaństwem nic wspólnego.
Maria - dziewica przed poczęciem, nie miała z Jezusem nic do czynienia, zatem jej kult jako dziewicy z założenia jest błędny i pozbawiony jakichkolwiek religijnych podstaw. Chyba że jest to tylko kult boginii o trzech twarzach. Dziewicy - matki - staruchy (nazwanej w krajach słowiańskich Śmiercią. Na zachodzie jest On mężczyzną). Bez wzgledu na to, nie ma ten kult nic wspólnego z chrześcijaństwem. A Jan Paweł II miał z chrześcijaństwem mniej wspólnego niż ja. Bo nie sztuką jest być świętym na eksponowanym stanowisku, sztuką jest poradzić sobie z obojętnością tłumów będąc na końcu kolejki. Jeśli o świętości mają świadczyć uzdrowienia, to JP II w porównaniu z przeciętnym lekarzem wcale nie wypada najlepiej, a wiara bardziej w Marię niż w Boga, niż w słowa Chrystusa i twierdzenie że jej cokolwiek zawdzięcza świadczy o świętości arcykapłana innej religii niż chrześcijańska. Ale cóż, pewnie z jakieś 40 lat będziecie sobie wiwatować na cześć antychrysta, wyznawcy ducha Marii któremu się oddał w całości - niepokalanej Chrystusem dziewicy. Pewnie do czasu aż faktycznie zaczną się lodowce roztapiać i zatapiać lądy z powodu nieprzestrzegania drugiego przykazania.
...bo nadal coś mnie wykorzystuje do pisania tego, a ja... Chrystusem nie jestem, świętym też nie, choć w czasie medytacji zmaterializowało mi się coś zielonego w przestrzeniach międzykrystalicznych w kuli zrobionej z kryształu kwarcu górskiego. Czyżby marny dowód kreacjonizmu? Cóż, może mi przyszło tylko opiekować się tą kulką do śmierci, pilnując żeby moja kocia nie zrzucała jej z parapetu na podłogę zbyt często. Choć może powinienem ten kryształ wyrzucić...?
Nie nauczajcie tego co tu piszę, bo jako że mieszkam w Mikołowie, ktoś jeszcze to weźmie za naukę nikolaitów, słuszną wg mnie pod względem podejścia do celibatu i przez to doprowadzę do tzw. apokalipsy. Ale kto tu ufa Bogu na tyle, by wierzyć że jednak coś z tym zrobi... ...żeby znów parę dni nie harować i odpoczywać siódmego dnia, w sobotę. A tak wogóle to nie mordujcie, tylko Boga się bójcie.
Może i jestem infantylnym głupcem. Ale infantylnością starego, marudzącego, zdradzanego, oszukiwanego, nieszczęśliwego dziecka, które zbyt często rozpaczało z powodów których nikt nie brał na poważnie. Chorego z powodów które nikt nie brał na poważnie. Okłamywanego "dla jego dobra" dziecka. Kłamiącego "dla dobra innych". Wykorzystanego i zgwałconego przez duchy dziecka. Infantylnością tzw. "Lucyfera" który zna piekło papieskich klątw, zna efekt eksperymentujących na nim satanistów podchodzących i do komunii i bierzmowania, którym się wybacza w imię ofiary na krzyżu.
Dla mnie ta "ofiara" oślepiała magów, a jego uczniowie zabijali potęgą słowa oszustów. Co jest w tych drobnych, biblijnych fragmentach których jeszcze ktoś nie wyciął. Miłosierdzie? Nie dla celników i pogan. Którymi się stał kler katolickiego kościoła, którego błędy pociągają zwykłych ludzi w stronę nieszczęść o jakich nie ma pojęcia żartujący z holokaustu biskup.
Informacja dla satanistów - "Lucyfer", nawet jako upadły "anioł", będzie się słuchać Boga, a nie ciągnących druta idiotów którzy dali się nabrać na numer La Veya. Jak dla mnie powinniście zostać zniszczeni do cna przez wyznawców Islamu.
Księga Nahuma 1:2
Zazdrosnym i mszczącym Bogiem jest Pan;
mścicielem jest Pan i Władcą [pełnym] gniewu;
Pan mści się na swych wrogach i długo się gniewa na swych nieprzyjaciół.
Pan jest cierpliwy, ale i wielki potęgą;
a z pewnością nikogo nie zostawia bez kary.
Wśród burzy i wichru Jego droga,
a chmury - pyłem nóg Jego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz