piątek, 22 października 2010

Sekta

Niekiedy rzeczywistość bywa bardzo nieskomplikowana, a tylko ludzkie fantazje komplikują to co leży u podstaw. Tworząc grupy skupione wokół tych, którzy przekazują informacje. Grupy uczone od dzieciństwa i bazujące na określonych informacjach i przekazach. Tworzących społeczności oparte o określone języki (gwary), kultury i wszystko co się z tym wiąże. Odrębności łączone określonymi motywami. Motywami i treściami które mają nie tylko na celu zachowanie istniejących kultur, ale także obronę ich przed zewnętrznymi wpływami. Zawierającymi poza zamkniętymi "rytuałami" dla "wtajemniczonych" czyli ezoteryczną wiedzą (ludowymi tańcami, wzorami, sposobami haftowania, zdobienia itp.) także zachowania społecznościowe - od otwartych do zamkniętych reagujących agresją na możliwość ingerencji w daną strukturę społeczno-kulturową.
Grupy wymieniające informacje i bazujące na podstawie - stosunkach rodzinnych.
W stosunki w które zawsze starał się ktoś ingerować przekazując wiedzę, i panować za jej pomocą nad innymi. Zarabiać słowami na swoje zycie. Wiedzą. Przekazami. Czasem prawdziwymi a czasem fantazjami. Grupując wokół siebie grono fanów a czasem wyznawców. Tworząc sekty a czasem firmy prosperujące przy charyzmatycznych przywódcach i podupadające w czasie gdy ci znikają z firmamentu. Rozpadające się w czasie wieków...
W przypadku sekt w zależności od jakości i ilości własnych informacji posiadanych oraz od umiejętności ich wykorzystania czasami zmieniają się one w kościoły, wyznania, które z biegiem czasu przestają przekazywać naukę o tym jak tworzyć społeczności w sposób kontrolowany, a przekazują ogólniki, które pozwalają zachować władzę i panowanie przy najmniejszej dozie wysiłku. Wiedzy, która czasem jest bardzo prosta, choć niesformułowana. Choć na podstawie Prawa mojżeszowego można określić jakimi wyznacznikami należy się kierować i choć jeden z uczniów Chrystusa twierdził że znajomość Prawa daje znajomość grzechu, myślę, że czasem warto przypomnieć, że te zasady powstały z określonych powodów. Powodów które nie są nauczane przez katolicki kler ze względów zabezpieczenia przed powstawaniem konkurencyjnych sekt. Powodów którymi było zabezpieczenie kultury i społeczności żyjącej w określonych warunkach i mającej przetrwać.
Powodów o których nie myślą przeciętni, pragnący doczesnej władzy, seksu, pieniędzy kacykowie tworzący np. prymitywny kościół diabła (nie mylić z szatanem). Czy też kończące się masowymi samobójstwami sekty.
Jak stworzyć sektę?
Bierzemy człowieka, zdolnego, potrafiącego się skoncentrować na dłuższą chwilę. Potrafiącego zgromadzić w jednym miejscu ludzi w oparciu o pewną ideę. Osobnik taki powinen mieć sporą charyzmę, czyli "gadane" i zdolności ekspresji. Oraz pamięć którą potrafiłby objąć wszystkich swoich początkowych wyznawców. Nauczyciela jakichkolwiek poglądów czy idei. Naprawdę nie jest ważne nawet to czy dany osobnik wierzy w to co mówi, po prostu potrafi ściągnąć uwagę i zostać zapamiętanym. W dowolny sposób. Ważne żeby zostać zapamiętanym jako ktoś ważny i przekazujący wiedzę. Ktoś kto wie lepiej niż inni. Nieważne czy kłamie czy nie. Chodzi o to żeby mu wierzyć. Odsłonić się na niego i być przy nim.
Co się wtedy dzieje?
W przypadku buddyzmu mamy do czynienia z osobą którą wskazują "gwiazdy". Uważam że to trochę smutne dla tego dziecka że zostaje skazane na niewolnictwo władzy i musi być "buddą", bo wybiera je buddyjski kler i szkoli "specjalnie", a nie jak resztę dzieci. Aczkolwiek mamy tu do czynienia z wiekami tradycji i perfekcjonizmu. Myślę, że to dziecko powinno mieć wybór po skończeniu nauk czy być "buddą" czy nie. Bez względu na ilość przekazów energetycznych i działań "duchowych" wokół niego. Tworzą one wszystkie z kompletem nauk osobę, która potrafi rozróżnić łączących się z nią energetycznie, za pomocą określonej wizualizacji osoby i nawiązać łączność w drugą stronę w sposób w pełni świadomy. Niektórzy bardzo dużo by dali za dobranie się do tej wiedzy, która jednak wymaga nieco więcej niż prostego przekazu. Poza tym działania odbywają się raczej na poziomie górnych czakr niż, w przeciwieństwie do wszelkich kultów fallicznych wiążących energetycznie z kapłanem na poziomie czakry seksualnej. Pomijając już pole energetyczne "bóstwa", ładowanego określoną informacją, "programem zachowań" względem "chi", czasami w trakcie wielu wieków przez wiele osób. W przypadku chrześcijaństwa poszczególnymi religijnymi kacykami stają się pomniejsi kapłani, którzy w ramach kariery zdobywają coraz wyższe pozycje i coraz więcej powiązań energetycznych (kojarzycie formułę "módlmy się" za księdza, biskupa, papieża wprowadzające określone osoby do świadomości wiernych? Jakby sami nie potrafili...) i stają się zoraz bardziej letni, jako że wiążą się z nimi zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Kojarzycie słowa Chrystusa gdzie wrzucić "letnie" osoby? Prawdziwy chrześcijanin jest bardzo indywidualny i rodzinny. I jest "gwiazdą". Ale to nie Chrystus tworzył kościół, tylko jego uczniowie, na podstawie wiedzy którą im przekazał. Podobnie społeczności stają się coraz bardziej ujednorodnione "temperaturowo" - metro- czy uni-seksualnie. I tu nawet nie chodzi o obrzydliwy homoseksualizm. Tylko zmiany w zachowaniach i świadomości społeczeństw które pod wpływem działań sekt zmieniły katolickie duchowieństwo w ciapciaków modlących się do kobiety, nekromantów wzywających duchy świętych do pomocy i nie myślących często o rzeczywistości ludzi których podobno mieli nauczać. Zawsze to jednak lepiej od sekciarzy którzy działają "słodką" miłosną energią czakry serca na ludzi wiążąc osoby mało cyniczne i niedoświadczone ze sobą, i którzy później nie potrafiąc sobie z tym poradzić stwierdzają że czas na śmierć i wywołują masowe zgony. Czy jednak to samo zdanie miałyby ofiary księży-pedofilów którym po gwałcie nakazywano by wybaczać - raczej wątpię. Aczkolwiek z mojej strony, uważam że zgodnie z naukami Chrystusa komuś takiemu należałoby odciąć to, czym grzeszy.
Muzułmanie, jak na razie, choć jednak też coraz bardziej ulegają, trzymają podział na gorące i zimne grupy energetycznie męskie i damskie, trzymając się religijnych nakazów. I karania zgodnie z prawem winnych, bez wybaczania w nieskonczoność za coś, co ustami tej samej osoby wcześniej zostało określone karą za daną przewinę. Prawo mojżeszowe odnosiło się właśnie w wielu przypadkach do zachowania tego co Chrystus określił gorącem i chłodem. Do kwestii związanych z przenoszeniem informacji za pomocą "chi" między ludźmi o treściach związanych z przetrwaniem gatunkowym i zachowaniu podziału między tym co "męskie" i "kobiece". Jakie np. treści świadomościowe przekazuje energetycznie kapłan-pedofil? Czy kapłan - homoseksualista, mający powiązania z wieloma osobami i za którego nieświadomi wierni się modlą? Stąd właśnie te wszystkie nakazy związane z zabijaniem osób o innych preferencjach. Chrystus ograniczył się tu do woli Boga względem tego typu osób i klątwy spadającej na krew i trzymaniu się przykazania o nie mordowaniu ludzi. Jeśli chciałeś być chrześciajninem - miałeś sobie odciąć to czym grzeszysz i o tym Chrystus mówił - czego przymusowo trzymano się przez wieki, bo tak chcieli uczniowie uczniów Chrystusa. Co do Niego samego to mówił by trzymać się zbłąkanych owiec z domu Izraela i omijać kraj Samarytan, a nie przymusowo podbijać wszystko jak leci i zmuszać do pewnej wiary społeczności które stworzył Bóg mieszając języki, kultury i narodowości. Pozwalając istnieć różnorodności a nie unifikacji, która sama nie potrafi pozbyć się odwiecznych problemów. Chrystus odcinał się od osób które mogły zaszkodzić. I nie groził tylko to robił. Nikt nie zmuszał do bycia uczniem Chrystusa, po prostu przekonywał się do Niego dzięki zdolnościom i przymiotom Chrystusa. Lub Jego wadom jak niektórzy wolą.
Ciekawe jednak że tylko św. Jan - kabalista - umarł śmiercią naturalną. Myślę że pod tym względem traktowanie wszystkiego co się przedstawia jako m.in. Elohim "z buta" i "deptać" jako złego ducha zamiast się modlić do tego i uznać że istnieje Bóg - Stwórca (w tym reguł fizyki) jest bardziej korzystne niż czczenie czegoś co niewątpliwie dawało wielką moc, ostrzegało, ale jednak nie ustrzegło przed przykrym finałem. Czy ktoś twierdził że Mesjasz(e) jest(są) szczęśliwym(i) człowiekiem(ludźmi)?
Czy "sekty" mają tylko podłoże religijne? Otóż nie. Czasem tworzone są po prostu wokół osoby posiadającej właśnie ekspresywność energetyczną, posiadającą zdolności ściągania do siebie ludzi. Zachowywaniu ich obrazu w swym umyśle, pamiętania o nich i wydzielania z tłumu. Czasem u maniaków seksualnych myślących o swoich podbojach i przyciągających do siebie swoją energetyką i wpływem na zbiorową "nieświadomość". Korzystający z tego co zostało już opisane w książce pt. "Sekret". Tylko, że w ramach oddziaływania na innych, żywych ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz