sobota, 12 listopada 2011

Niewolnik

Sprzedawczykom
Wyrok jak cena Saturna
Lewiatana w sąsiedztwie masz -
spodziewaj się plagi Żabek
Jeśli świadomość jest przejawem boskości, to każda świadomość niewidocznego bytu wymuszająca na kimś swoje poglądy w sposób mniej lub bardziej siłowy jest niewierna Bogu i prowadzi do niewolnictwa.
W takim ujęciu Mojżesz był niewolnikiem bytu który podawał się za boga.
W takim ujęciu Chrystus był niewolnikiem bytu który z nim przebywał i choć może "duch" chciał taki być to nie było w nim nic ze świętości, jeśli wpływał na podejmowane przez Jezusa decyzje.
Forma opętania zawsze świadczy tylko o wymuszeniu i prowadzi do niewolnictwa osoby niewolonej. Do zdrady boskości świadomości człowieka i naruszenia zasad jego wolnej woli. Podobnie jak wszelkie formy niewolnictwa wśród ludzi, rasizmu etc. mające na celu zniewolenie jednostek w sposób siłowy lub mający na celu zmianę ich świadomości na gorszą i wymuszającą zniewolenie prowadzące do destrukcji. U Chrystusa objawiło się to zaczęciem podawania się za "syna bożego" (którym był, tak samo jak każdy inny mężczyzna - gdyby był kobietą byłby córką boga - boga który stworzył człowieka) - problem w tym, że oddziaływanie ducha było takie, że wziął to tylko względem siebie. Bo duch oszukuje i sprawdza zdolność pojmowania ofiary, podszeptując prawdę i kłamstwa które mają doprowadzić ofiarę do zabicia przez ludzi którym chce jego jego ofiara pomagać. Do wprowadzenia w błąd interpretacjami. Bo duch wpływa na tych, którzy zrozumieją pewne prawdy, a potem stara się ich zniszczyć poprzez otoczenie, doprowadzając do zapamiętania słów które były błędnie interpretowane, zamiast czynów którymi dany człowiek się wsławił. "Po czynach ich poznacie" - dlatego, że same słowa bywają błędne jeśli nie zna się odniesienia do określonej sytuacji. A Jezus leczył, oczyszczał, uzdrawiał i uczył jak być Ablem w świecie Kainów - tak jak potrafił. A potem mu odbiło tak bardzo, że otoczenie zaczęło mieć niezły powód żeby go skazać na śmierć. Przestał wątpić. Niestety, ale przestał wątpić w to, że musi się pilnować przed oddziaływaniami ducha, który nie zniknął pokonany, tylko cały czas działał w ukryciu.
Dlatego poprzez jego nauki (nie jego uczniów) można poznać że był Żydowskim Mesjaszem oraz to, że działał na niego duch oraz to, że w końcu zaczął mu ulegać. Problem w tym, że duch który prowadzi do zniewolenia umysłu, łamie również "wolną wolę" człowieka, oraz niszczy jego własną świadomość - przejaw boskości. Nie wiem na ile Jezus zrozumiał, że nim manipulowano, i to w końcu na tyle by stwierdzić że zamiast wypędzania duchów do świń, lepiej - ani zimne ani gorące - wrzucić w ogień. Na ile zrozumiał, że byt do którego się modlił odciągał go od podstawowych założeń Tory, na ile bawił się jego stopniowym tworzeniem nowej religii, która w swych początkowych założeniach od pierwotnych zasad chasydów niewiele się różniła. Niestety im bardziej jest się przekonanym o swej wyjątkowości, tym częściej ulega się podszeptom "ducha", a z biegiem czasu, nawet jeśli chce się dobrze - to i tak słowa sprawiają że ktoś popada w błąd, przez niezrozumienie i brak umiejętności dostrzegania boskości w innych, a nie tylko w sobie. Ale to brak, który wykorzystują duchy, które chciałyby być uważane za święte, po tym jak sporej liczbie ludzi nakazywały niewolenie innych, zabijanie, "wywyższanie" etc. Brak, który nie tkwi w braku boskości innych osób, ale brak który tkwi w osądzającej o tym braku u innych osobie. Wewnętrzny problem który jest w stanie doprowadzać do nienawiści między różnymi osobami, nacjami, narodami - ludźmi. Brak, który wykorzystują byty, które same wolą mieć niewolników i poprzez swe ofiary chcą zdobyć kolejne. Dlatego - Chrystus był Mesjaszem, ale - odciąganym z biegiem czasu od swej pierwotnej wiary. Podobnie jak Mahomet prorokiem, który po początkowych prawdach, zaczął wymyślać nowe teorie związane np. "czarnym psem" czy co do jakiej studni wrzucić by woda była czysta itd. które możliwe że tylko nieliczni zrozumieli lub zrozumieją. Wąż który zjada własny ogon? Opętana przez ducha osoba która bierze nauki poprzedników w swe usta i wymyśla i zjada na nowo? Może tylko budda wyrwał się z tego kręgu... choć podobno powraca jako wcielenie.
A co do "jedynego syna boga" czy przypadkiem nie chodziło o Adama Kadmona dzielącego swą świadomość wśród ludzi? Jedna z legend... Ale to kwestia lubującego się w Torze ducha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz