wtorek, 22 listopada 2011

Z obserwacji

  1. Aby modlitwa/mantra była skuteczna coś musi słuchać. Oznacza to ni mniej ni więcej, że jeśli mantrujesz a nie masz podłączenia do hmm ujmijmy to "czegoś w rodzaju egregora" dzięki np. jakiemuś mnichowi względnie nie przebywasz w okolicy w której może ktoś cię z drugiej strony wysłuchać - skuteczność jest znikoma. Zważywszy na to, że zdolności standardowej obstawy zazwyczaj są poniżej oczekiwań - co najwyżej można liczyć na amatorów pukanych ziaren.
  2. Modlitwy/mantrowanie mają większą szansę powodzenia w przypadku wypowiadania ich na głos, zważywszy na podejście tradycjonalistyczne niektórych bytów, które nie interpretują bezpośrednio twojego "pola świadomości" uważając to za rażące naruszenie prywatności. I słusznie.
  3. W okolicy budowli sakralnych, lokalni rezydenci zazwyczaj patrzą i obserwują co kto robi, dlatego jeśli ktoś chce z czymś zerwać - najlepiej przenieść się na inny teren i faktycznie zacząć coś głośno wyznawać. Względnie pokazowo czytać. I pozbyć się wszystkiego, co mogłoby spowodować zmianę nowego stanowiska.
    Przy czym należy zauważyć, że dręczące przymilne byty które towarzyszą takim ludziom powinny być zweryfikowane w pierwszym rzędzie, zważywszy na to że głównym problemem danego człowieka (i nie tylko) mogą być właśnie one, łącznie z efektami wtórnym wpływów, nabytymi uzależnieniami itp.
  4. Systemowo jest to wspólne dla dowolnej religii - kwestią jednostkową zazwyczaj jest tylko naruszenie lub nie pola świadomości człowieka, zazwyczaj związane z tym, że prędkie do tego byty zazwyczaj same są na tyle prymitywne, że ich ciągłe oddziaływanie na człowieka doprowadza do jego degradacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz